Plener ślubny w Szkocji – Glencoe
Razem z Mirą i Danielem w warunkach, które raczej nie są zachęcające do wykonania typowej sesji ślubnej ruszyliśmy na szlak szkockiej przygody.
Jest zimno tak koło pięciu stopni… od czasu do czasu pada deszcz… wieje silny przenikający wiatr…
Nie zamykajcie oczu – zobaczcie kawałek tej historii…
Są na ziemi takie miejsca, które zapierają dech w piersiach swym majestatem. Do takich miejsc z pewnością należy Szkocja.
Chciałbym zabrać Was w podróż do miejsca, w którym jak nigdzie indziej można poczuć niesamowitą bliskość z naturą. Do miejsca, gdzie nie ma zbyt wielu odniesień aby pokazać jak ogromna jest to przestrzeń. W końcu do miejsca gdzie być może kiedyś sami pojedziecie by zobaczyć i poczuć ten wiatr, deszcz i słońce. Przepadłem. Mógłbym zamieszkać w Szkocji.
Tam jest idealnie, ta pogoda, te kolory zieleni na wiosnę i brązu jesienią. Tyle mam do powiedzenia.
Mira i Daniel spisali się doskonale – nie było jednego słowa marudzenia. Zobaczcie owoc tego działania.
Ile może powstać zdjęć podczas jednodniowego pleneru w Szkocji? Bardzo dużo! Szczególnie gdy fotografuje się ludzie, którzy do takich miejsc pasują. Wydawać by się mogło, że są z tymi miejscami zrośnięci niczym korzenie drzew z ziemią.
Poleciałem do kraju, który zachwyca mnie totalnie, nie przeszkadza mi w nim deszcz w postaci mżawki a nawet w postaci mocnej ulewy, nie przeszkadza mi wiatr – taki co jest w stanie nie tylko mocno czochrać włosy.
W wielu przewodnikach o Szkocji można spotkać się z ostrzeżeniami o tym, że nie należy lekceważyć szkockich gór. Nie chodzi o to, że one są jakieś bardzo wysokie czy strome lub niebezpieczne jak chociażby polskie Tatry. Chodzi o to, że one wyglądają baaaardzo niepozornie, jak małe wzgórza, gdzie szczyt jest blisko – praktycznie na wyciągnięcie dłoni. Nic bardziej mylnego! To ogromne przestrzenie gdzie nie ma żadnego puntu odniesienia, góry są pokryte trawą lub wrzosami, nie praktycznie ma żadnych drzew, krzewy jeśli są to nieliczne i karłowate, a na dodatek za wzniesieniem są niekończące się doliny i lekkie podejście do kolejnych wzniesień. Punkt, który wydaje się w zasięgu ręki, może wciągnąć na kilka godzin wędrówki.
Szkocja jest jak inny świat. Bezkresna przestrzeń i rzeczywistość jaką zamknąć można w fotografii zachowuje jakąś taką neutralność i własną tajemnicę. Trochę pomogę Wam zobrazować sobie jak ogromna to przestrzeń… na zdjęciu poniżej z lewej strony jest kamper a po środku zdjęcia te białe punkty to kolejne samochody i bus…
Po zakończonej sesji i kilku godzinach drogi powrotnej do Edynburga, wpadliśmy na szybką kawę gdzie się ostatecznie pożegnaliśmy bo jeszcze tego samego wieczora ja wracałem samochodem do Manchesteru gdzie gościłem u Eweliny i Artura, których poznałem fotografując ich ślub w Rzeszowie dobrych kilka lat temu.
Zapraszam zatem na małe lokowanie produktu, za które nikt nie płaci i fotę od zaplecza, dokumentującą warunki pogodowo-temperaturowe w jakich powstają podobne sesje ślubne 🙂
Mam nadzieję, że dla Was oglądających to też była fajna wycieczka.
Ja ze swojej strony chciałem podziękować im za zaufanie i wytrwałość. To było naprawdę bardzo zimne kilka godzin.
m.